W sobotnie popołudnie, 7 czerwca 2025 roku, na stadionie w Kisielicach odbył się przedostatni mecz sezonu A klasy. MLKS Olimpia Kisielice podejmowała u siebie zespół LZS OHI Frednowy. Mecz rozpoczął się o godzinie 16:00, jednak to nie tylko sportowe emocje towarzyszyły temu wydarzeniu. W Kisielicach trwały Dni Kisielic, a z pobliskiego amfiteatru niosła się muzyka, tworząc wyjątkową, świąteczną atmosferę.
Tuż przed pierwszym gwizdkiem zawodników obu drużyn na murawę wyprowadziły dzieci z grup Skrzat i Żak Olimpii Kisielice oraz najmłodsi kibice – dzieci zawodników. To był symboliczny i wzruszający moment, który jeszcze bardziej zintegrował lokalną społeczność z drużyną.
Olimpia, niesiona dopingiem kibiców, rozpoczęła mecz z ogromną energią. Niestety, już w 17. minucie to goście objęli prowadzenie po trafieniu Jakuba Słomskiego. Kisieliczanie odpowiedzieli szybko – w 21. minucie gola na 1:1 zdobył Kacper Jędrych.
W 33. minucie pechowa interwencja Kamila Murszewskiego zakończyła się samobójczym trafieniem, które ponownie dało prowadzenie Frednowom. Na szczęście Olimpia szybko wróciła do gry – po faulu na naszym zawodniku, do piłki ustawionej tuż za polem karnym podszedł Maks Deredas i kapitalnym uderzeniem zdobył gola na 2:2.
Chwilę później, w 38. minucie, Łukasz Bartyzel wykorzystał dośrodkowanie z prawej strony, zamykając akcję na dalszym słupku – Olimpia po raz pierwszy objęła prowadzenie. Jednak radość trwała krótko. Tuż przed przerwą Jakub Słomski skompletował dublet, ustalając wynik pierwszej połowy na 3:3.
Po zmianie stron tempo gry nie spadło. W 59. minucie Słomski po raz trzeci wpisał się na listę strzelców, a kwadrans później – w 75. minucie – dołożył czwarte trafienie tego dnia, podwyższając wynik na 3:5.
Olimpia nie składała broni. W 81. minucie kontaktową bramkę na 4:5 zdobył Mateusz Wojtczuk, co rozpaliło nadzieje kibiców. Przez kolejne minuty kisieliczanie nie odpuszczali – sunęły kolejne ataki, strzały, rzuty rożne. Niestety, żadna z akcji nie zakończyła się bramką.
Na domiar złego, w 88. minucie Frednowy zadały decydujący cios – Oskar Kowalewski popisał się fenomenalnym strzałem z dystansu, w stylu Lamina Yamala, ustalając wynik meczu na 4:6.
To było widowisko pełne emocji, walki, ambicji i goli. Mimo porażki zawodnicy Olimpii pokazali charakter i wolę walki, a atmosferę tego meczu kibice zapamiętają na długo.
















